🥉 Było Morze W Morzu Kołek Nuty
"było morze w morzu kołek" było morze w morzu zając; Ekor buat malam ini angka jp nya pajar pakong lama; więcej; Wybrane. Teksty piosenek.
Lyrics to Czerwone Gitary Jest wszystko tak samo, a jednak nie tak: Już cienie wpełzają od drzewa w południe Powietrze nad ziemią faluje i drga Znów zegar Czerwone Gitary (The Red Guitars) is one of the most popular rock bands in the h…
Poniżej znajdziecie 25 najładniejszych mórz chmur, które miałem okazję sfotografować. 1. Giewont 2018. Morze chmur na Giewoncie w grudniu 2018 r. było wyjątkowe, bo znalazłem się pomiędzy dwiema warstwami chmur – na niebie i pod stopami. Do tego piękne światło i pustki na szczycie. Bajeczny widok ze szczytu. Giewont.
Było morze, w morzu kołek A na kołku był wierzchołek Na wierzchołku siedział zając I nóżkami przebierając śpiewał tak:Było morzeitd w kółkoTeresa W. edytował(a) ten post dnia 30.04.08 o godzinie 17:01
Tata Nas Wysłali Lyrics, Song Meanings & Music Videos: Ziele, Babilon, Apokalipsa, Ska, Chora Idea, Nie Wolno Nie Ufać, Odstawiony, Koniec Dnia, Przerwa, Obraz
Dzieciaki śpiewały: Było morze, w morzu kołek, a na kołku był wierzchołek. Na wierzchołku siedział zając i nogami przebierając śpiewał tak: Moje nogi pachną cudnie, rano, wieczór i w południe. Gdy powąchasz jedną nogę, to upadniesz na podłogę, gdy powąchasz obie nogi, to nie wstaniesz już z podłogi.
Już starożytni wiedzieli, że woda morska jest słona i nie nadaje się do picia. Nie byli jednak w stanie wytłumaczyć dlaczego tak jest. Hipotez było bardzo wiele a przełom w rozwiązaniu tej zagadki nastąpił dopiero w dopiero w XVIII wieku. Wtedy też, przebadano próbki wody pochodzącej z różnych mórz. Porównanie to pozwoliło
29 August 2022 21 notes #było morze w morzu kołek #na tym kołku był wierzchołek #na wierzchołku siedział zając #itd itp #ten sam ośmiozgłoskowiec ja
Lyrics, Song Meanings, Videos, Full Albums & Bios: Ten Typ Mes - Krzyki Za Oknem, Emil Blef - Autobiografia, DJ Haem - Wolno Palić 1, Pjus - Gwiezdny Pył, Numer Raz & DJ Spike - Lepiej Późno Niż Wcale, Emil Blef & Dizkret & DJ M-Easy
Xzeft. A tym kołkiem byłem ja ! Wiem że miałem pisać 3ciego no ale teoria swoje a praktyka swoje, jak już się ostatnio dowiedziałem w kontekście innych rzeczy. Od dawna nie byłem nad naszym morzem, ostatni raz chyba ze 3 lata temu a to i tak tylko na parę godzin ze znajomymi, popijając piwo w fajnym towarzystwie to pewnie nawet w Wałbrzychu by mi się podobało..no dobra może nie w Wałbrzychu ale na polu minowym Afganistanu było by już fajnie. W Wałbrzychu nigdy nie będzie fajnie :P A teraz pierwszy taki wyjazd klasyczny z plażowaniem itp. Co muszę stwierdzić od razu: Polskie morze jest chujowe, nic dodać nic ująć, przegrywa rywalizację z morzem Śródziemnym. Nad Bałtykiem jest zimno ( no może mrozów nie było ale wieje od morza tak konkretnie że wyziębić się idzie a 2 dni burza i chodzenie po mieście w bluzie, ktoś wyobraża sobie w lipcu pogodę na bluze z kapturem w Grecji ? no właśnie ) plaże są krótkie i oddzielone pasmem wydm, zapomnijcie o restauracjach nad brzegiem morza, czy stolikach pod parasolką i drinki z palemką na samej plaży. Morze ma temperaturę trupa, a w zasadzie zimniejszą, trup ma temperaturę pokojową czyli na słońcu miałby i 34 stopnie a morze miało 19. Wykręca palce i wysysa duszę ! Brudne jak moje myśli i pełne meduz, może i nie parzą jak te w morzu czerwonym ( tam raz o mało nie zemdlałem tak mnie zmasakrował jeden glut ) ale nie są przyjemne. Nie ma palm ( a moja dewiza jest taka że jak jedziesz gdzieś na wakacje to tylko do kraju który ma palmy ;) ) Ale najgorsze w tym wszystkim są bandy januszów. Ja wiem, za gramanicą też pewnie są, ale cebulaków jest mniej a zagranicznych januszów nie rozumiem i tak mnie nie wkurwiają. Natomiast jestem uczulony na grubych gości z wąsem popijająych browara za browarem, dookoła stadko bachorów a wszyscy zachowują się jakby sami byli na świecie. Aha i nie wiedzieć czemu zawsze są ze ślunska! dostaje wysypki i kicham jak przebywam koło takich ludzi. Jeżeli kiedykolwiek się taki stanę, zastrzelcie mnie... A żeby tego było mało reszta ludzi to staruchy i downy ( wszędzie sanatoria i prowadzenie tzw. talasoterapii że niby jak pospacerujesz plażą to będziesz mniej downem - yea right. Najgorzej że lokum miałem właśnie w takim ośrodku ( herp derp ) i jak ostatniego dnia urządzali dyskotekę to kilka osób mnie zachęcało wbijał i poznaj jakieś dziewczyny - srsl ? w maćkach z klanu i grannies nie gustuję :/ no ale to takie przegrywowe klimaty w moim stylu :P ). zwykli ludzie przemykają się bocznymi uliczkami i siedzą swoich domach.. albo zostali zjedzeni przez tych creepoli którzy zajmują miasto. trochę jak u Lovecrafta w Insmouth :P W mieście/ kurorcie podobnie, tacy sami kręcą się po ulicach, wszędzie taki sam kicz i odpust ( no ale o to się nie czepiam, jakbym tam mieszkał pewnie sam otworzył bym budę z wata cukrową żeby hajs zarabiać na tych bachorach ) ale problem taki że o 22 gasimy światło i zamykamy wszystko. Gdzie coś takiego wyobrażacie sobie np. we Włoszech ? tam o 22 zaczyna się życie .. otwierają się knajpy restauracje, pełno ludzi, zabawa, gwarno, radosna atmosfera się udziela. Ale nie..tutaj o 22 idziemy spać i chuj. Jedno co mi się podobało na biznes to twisted chip czy tam crazy chip. dla mnie geniusz na miarę przedsiębiorstwa roku ! widzę wszyscy chodzą z taką wielką zakręconą jak spirala frytką na patyku i patrzę że o różnych smakach.. kurde me wants!! chuj że same dzieci w kolejce i tylko ja duży..ale muszę spróbować.. i co ? koleś bierze ziemniaka.. taki nie za duży nie za mały.. nawet nie do końca obrany.. sadzą na taką maszynkę która robi bzzzzzzyyyytt i obkraja go w spiralkę, wsadza to na patyk i daje do oleju.. potem pyta jaki smak..mówię że ziołowy..posypuje posypką o takim smaku daje serwetę i mówi.. 7 zł. 7 KURWA ZŁOTYCH ZA ZIEMNIAKA ?? interes życia ! Łotysze byli by wniebowzięci.. a może i nie bo przecież wiadomo że ni ma zimnioka.. i to tylko halucynacja z niedożywienia... Zdecydowanie powinniśmy chwalić się górami bo mamy je naprawdę ładne, a morze.. hmm.. no dobrze że jest..nie wszyscy mają ( pozdro dla pepików i madziarów ;) ) no ale szału nie robi.. chociaż pełno Niemców przyjeżdża .. morze to samo co u nich a taniej, i jeszcze wszyscy dookoła nich skaczą.. bo o "jeżu niemiec przyjechał na pewno sra hajsem" Natomiast z plusów, ryby morskie są super, nigdy nie lubiłem tego wodnego paskudztwa i wszystkie te z rzek i jezior to bym potopił bo smakuje to jak mokry chleb wytaplany w mule. Za to morskie.. super! no i nasze morze ma coś czego próżno szukać w cieplejszych akwenach. Niesamowitą melancholijną i wręcz romantyczną atmosferę.. zachód słońca nad falochronem i spacery wzdłuż wydm.. "bootiful" Daje do myślenia. Taka wędrówka wewnątrz siebie. Z pewną książką pod pachą wprawia w bardzo.. magiczny nastrój :3 Ew. Audiobook MORTARION`S HEART ( swoją drogą fajny, aż przez chwilę chciałem zacząć GK zbierać.. ale potem napiłem się wody i mi przeszło :P )na walkmanie i spacery po plaży wieczorami też spoko. Grobo poleca. W piątek czy tam sobotę premiera wilków, w poniedziałek pewnie kupię codex to zrobię first look na wideło. Ale póki co jestem pełen obaw.. ale nie chce krakać.. może coś z niego wyjdzie. jak nie to gram waniliowymi i hooy :P
"Było morze, w morzu kołeka ten kołek miał wierzchołek;na wierzchołku siedział zająci nogami przebierając śpiewał tak:"Było morze, w morzu kołek...""śpiewając tę piosenkę mój tata nieświadomy niczego nauczył mnie w dzieciństwie, na czym polega rekurencja... Student do profesora:- Panie psorze ma pan dwie różne skarpetki - żółtą i A wie pan, w domu mam drugą taką samą parę. Nie byłem wczoraj aż tak pijany!Stary! Wziąłeś mojego chomika i rzucałeś nim o ścianę wrzeszcząc: "Wybieram cię pikaczu!" Niedźwiedź sporządził listę zwierząt, które chce zjeść. Zwierzęta, gdy się o tym dowiedziały, wpadły w panikę. Nazajutrz do niedźwiedzia przyszedł jeleń i pyta:- Niedźwiedziu, jestem na liście?- No tak, rozumiem. Słuchaj, daj mi jeden dzień, żebym pożegnał się z rodziną. A potem mnie się zgodził i zjadł jelenia dopiero na drugi dzień. Jako następny przyszedł wilk i pyta:- Niedźwiedziu, czy jestem na liście?- Jak Ojej, straszne. Słuchaj, pozwól mi żyć jeszcze jeden dzień, a pożegnam się z najbliższymi. A potem mnie znowu niedźwiedź zjadł swoją ofiarę dopiero na drugi dzień. Potem do niedźwiedzia przyszedł zajączek i pyta:- Słuchaj, czy jestem na liście?- Tak, A mógłbyś mnie skreślić?- Nie ma sprawy. Idzie turysta po szlaku i nagle słyszy:- Ło Jezuuu!!! Jezu, Jezu, Jezusicku!!!!Biegnie, patrzy a tu baca siedzi na pieńku, obok wbita siekiera:- Ło Jezu, Jezu, Jezu!Turysta:- Baco! Baco co wam się stało?!Baca:- Mnie? Nic. Ło Jezuuuu!!! Jezu, Jezu, Jezu!!!Turysta:- A może komuś w waszej rodzinie?Baca:- Mojej? Ni. Ło Jezu, Jezu, Jezu, Jezusicku!!!Turysta:- No to co tak lamentujecie?Baca:- Ło Jezu, jak mi się robić nie chce! Wykład, a za oknem robotnicy kładą ocieplenie i co chwilkę zaglądają przez okno na aulę. Nagle wykładowca nie wytrzymał:- Co oni tak tu zerkają?- A, bo to studenci zaoczni - pada odpowiedź z sali.
Bylo o blatach bylo, no to jeszcze raz. Nie wiem jak wy, ale u mnie jest jak z ta baletnica co jej rabek spodnicy czy jak to bylo, tylko jednoczesnie jak w tym kawale, co to rozdawali samochody na Placu Czerwonym. Bo ten rabek mi nie przeszkadza, ale mnie inspiruje. Odcinam go, przerabiam, doszywam, podszywam i nagle okazuje sie ze z tego rabka mam odziana mam cala rodzine, w plaszcze, kapelusze, stroje kompielowe a z resztek wyszedl jeszcze zegarek komunijny. Wymyslilismy sobie ten szybki wakacyjny remont, szybki sie zrobil powolny, jak juz kuchnia to i living room, jak juz blaty to za ciosem od razu kominek, a na dodatek jak juz ten rombek obejrzalam z kazej strony to swierdzialm, ze najlepiej wszystko wymienic, bo tak jak na poczatku nie wiedzialam jakie te blaty panie maja byc, to teraz wizja sie pojawila i rozszalala po calym domu. Zadalam sobie trudne pytanie: czego oczekuje od tych blatow? Jak to czego? Maja odmienic moje zycie, wniesc szczescie, radosc i energie witalna, ktora udzieli sie przy kazdy krojemu pomidora. No i przed oczamimi stanela mi plaza z turkusowa woda i chce poczuc zen i teraz mam wizje i przerabiam dom na domek nad morzem, mimo, ze mieszkam na pustyni, bo przeciez nie bede sie ograniczac. Moze to u nas rodzinne, moi rodzice mieli faze na lesniczowke. Wtedy w kazdy porzadnym polskim domu byla mebloscianka na wysoki polysk i krysztaly, solidnie i elegancko, a jak ktos sie umial zorganizowac to i turecki dywan mial, a u nas w bloku kurna lesniczowka. Cale szczescie, ze nie bylo porozy, tylko mama sie nauczyla krzykowo haftowac i haftowala jelenie, lisy i kuropatwy i to wieszala na scianach. A jak tata zachorowal na angine i w telewizji pokazywali tylko to pokratkowane kuleczko to i on sie do haftow krzyzykowych przylaczyl i naprodukowali serwet i serwetek, choc nie wiem czy moj ojciec dzisiaj by sie do tego przyznal. No, to u mnie poszlo w kierynku odwrotnym, na ahoj przygodo, hohoho przehyly i przehyly, czyli morze. Od dziecka ich namawialam na fototapete jaka miala moja kolezanka Beatka, tylko ze Beatka miala wodospad, a mnie sie marzylo to morze i palmy, a najlepiej zachod slonca. Jakby sie zakrecili i ten turecki dywan upolowali, to nic tylko bysmy lezeli wygodnie i wygrzewali kosci w cieniu plamy. A tak bieda, z ta lesniczowka. Siosta ma, wtedy 2-czy 3-letnia, tez miala potrzebe plazy i regularnie, mimo, ze nie grzali jeszcze w kaloryferach i pizdzilo jak w kaliskiem na dworku, rozbierala sie do naga, w korytarzu rozkladala recznik i bawila sie w plaze w San Perdo, bo o miescie tym nasluchalismy sie w piosence Krzyska Antkowiaka i tak sie zainspirowala. Grzala sie tak w swej wyobrazni az dostawalala po tylku bo matka miala dosyc brania zwolnienia na zasmarkane dziecko. Morskie klimaty, mimo, ze nigdy nad morzem nie mieszkalam byly nam jak widac bliskie, a ze nigdy nie zostaly zaspokojone, bo co te dwa tygodnie wczasow w Jaroslawcu czy Debkach? Ten brak fototapety z palma odzywal sie we mnie przez cale zycie, moze to tak jak ci co nie mieli jedzenia podczas okupacji i cale zycie chowali zapasy po kanapotapczanach, tak ja wyziebiona, zawsze mialam potrzebe ciepla i plazowania. Potrzebe nie do zaspokojenia, bo jak pojade nad morze czy ocean to po 2 dniach za bardzo mi wieje, obcych ludzi na plazy tez nie lubie, ale jak wroce to od razu tesknie. Jesli wiec sobie ten dom na domek nad morzem przerobie to moze nawet nie bede musiala jezdzic i bedzie nawet lepiej bo nie bedzie mi wialo, nikt nie bedzie sie kladl za blisko mojego recznika i koszty podrozy tez mniejsze. I polecialam w te turkusy. A ze nie chcialo mi sie calej kuchni malowac, to wymyslilam kilka asymetrycznych pasow. Pasy to tez moja specjalnosc. Za pierwszym podejsciem kolor wyszedl tak zazoncy, ze trzeba bylo po domu chodzic w okularach slonecznych; no to juz naprawde jak na plazy w San Pedro. Napocilam sie nad tymi paroma pasami jak Michal Aniol nad kaplica sykstynska, bo musialam mieszac farby, aby ten turks wywazyc tak, zeby intensywnscia nie zabic innych czlonkow rodziny i aby sie nikt nie wyprowadzil. Ale jest panie zen, jak Zenobiusz, siedze i patrze i wzdycham i zachwycam sie praca ronk wlasnych i prawie mi nie przeszkadza, ze majster wyjechal na wakacje i ze nie mam jeszcze tych nowych blatow od ktorych to szalenstwo sie zaczelo.
było morze w morzu kołek nuty